czwartek, 21 marca 2013

Mam już roczek :)

17 marca 2012, po kilku dniach oczekiwania w szpitalu i nieustannych myślach "Kiedy w końcu urodzę" postanowiłam "uciec" ze szpitala na sobotni spacerek z mężem :) Pogoda była przepiękna, dużo słońca, wysoka temperatura i ja w krótkim rękawku powoli zaczynająca czuć bóle i skurcze... Adaś urodził się dnia następnego w niedzielę o godzinie 13. Była piękna wiosna. Dziś wyglądając za okno widzę tonę śniegu! To niewiarygodne, że dokładnie rok temu wszystko było tak zupełnie inne... Pomijając aspekty pogodowe, chyba w tamtym czasie nie przypuszczałabym jak bardzo moje życie zmieni się przez ten rok. Końcówka studiów,  przeprowadzka, mnóstwo nowych znajomości, ale przede wszystkim Adaś, który z dnia na dzień zaskakuje mnie tym jaki jest już duży :) W miniony weekend świętowaliśmy jego urodziny. W sobotę zaprosiliśmy sąsiadów, koleżanki i kolegów, natomiast w niedzielę zawitała do nas najbliższa rodzinka. 


Wśród najważniejszych gości znaleźli się  Kaskowy Czesio oraz Lilka- pierwsza koleżanka Adasia z Pruszkowa :)



Adaś był zachwycony tortem :) Nic dziwnego ponieważ przygotowała go dla niego Ciocia Gosia. Był przepyszny!! Dziękujemy!



W poniedziałek Adaś jak nakazuje tradycja został poddany wróżbie. Pierwszym przedmiotem wybranym przez niego był różaniec, następnie słownik, kieliszek, obrączka i pieniądze. Czy to znaczy że zostanie edukowanym księdzem? ;)






Szybko minął ten rok. Zrobiłam sobie kilka postanowień na kolejny. Wśród nich jest: zapisanie Adasia do żłobka i mój powrót do wagi sprzed ciąży :) W związku z tym zamówiłam sobie nawet koktajle Oriflame z serii Wellness wspomagające odchudzanie. Jestem pewna, że tym razem mi się uda!

Kaskowanie Adasia idzie do przodu. Widzę już znaczącą poprawę, ale myślę że jeszcze daleka droga przed nami. Nie podoba mi się to, że ciągle spada mu on na nosek i suwa się po całej główce. Nie jestem w stanie zrobić nic poza ciągłym poprawianiem mu kasku, a to zaczyna mnie dobijać. Czekam na wiosnę jako na terapię pozytywnego myślenia.

Sto lat Adasiu!




niedziela, 3 marca 2013

Pierwsza wizyta kontrolna

1 marca w piątek odbyła się nasza pierwsza wizyta kontrolna. Jestem trochę rozczarowana, bo szczerze mówiąc liczyłam że asymetria zmniejszy się minimum o 0,5 cm. Okazało się że to tylko 0,3 cm. Wg dr Olgi Adaś ponosi kask jeszcze min 4 miesiące, natomiast dr K stwierdził że najwyżej miesiąc :) Nie wiem skąd u niego taki pomysł, bo zważywszy że poprawa idzie bardzo powoli oczywiste jest dla mnie, iż leczenie się wydłuży. Pomimo tego, że personel gabinetu nie był tym razem w białym fartuchu, na który Adaś reaguje bez zastanowienia płaczem i tym razem nie obyło się bez histerii :) Pomiar cyrklem antropometrycznym okazał się dla mojego syna ogromnym stresem. Podczas wizyty udało nam się poznać mamę świeżo "okaskowanej" Zuzi, która jest naszą czytelniczką. Było nam bardzo miło spędzić wspólnie te krótkie chwile w poczekalni :) Pozdrawiamy Panią Justynę i trzymamy kciuki za jej  dzielną córeczkę. 

Ostatni tydzień był dla nas bardzo trudny. Adasiowi doskwiera bolesne ząbkowanie a ponadto jest przeziębiony. W środku tygodnia tak bardzo płakał w nocy, że zaniepokojeni pojechaliśmy na nocny dyżur do lekarza w Warszawie. Po dokładnym badaniu, Pani Doktor stwierdziła że poza ząbkowaniem nic mu nie jest. Szczęśliwie wróciliśmy do domu, ale już w pt, podczas wizyty w Krakowie byłam pewna że nie do końca jest wszystko ok, bo coraz bardziej kaszle, kicha i straszliwie marudzi. Postanowiliśmy odwiedzić pediatrę w Krakowie :) W związku z tym że przychodnie Lux Med mają wspólny system komputerowy w całej Polsce lekarka w krótką chwilę mogła zapoznać się z historią naszej nocnej wizyty. Najbardziej rozbawiło mnie kiedy usłyszałam pytanie "Widzę że Adam miał wykonane badanie CRP z krwi... A co to jest w ogóle??.. Pierwsze słyszę o czymś takim, to w Warszawie się takie coś wykonuje?... A jakie tam są normy bo tu mi nie podali..." Myślałam że spadnę z krzesła... Dodatkowo tekst z cyklu "A co on ma za hełm na głowie? Po co mu to?" Żenujący jest poziom wiedzy otaczających nas lekarzy i to w prywatnych przychodniach! Na szczęście okazało się że lata doświadczenia pozwoliły tej Pani rozpoznać się na zapaleniu gardła i początkach zapalenia ucha. Tak więc zaserwowała Adasiowi całą kartkę leków i zakończyła naszą  wizytę.  Nauczona ostatnimi doświadczeniami, kiedy to Panie w aptekach albo sprzedały mi syrop dla Adasia, który jest od 6 roku życia, albo czopki przeciwbólowe dla 3 miesięcznego dziecka poprosiłam męża, który udał się do apteki,  aby nie płacił za leki dopóki nie przeczyta dokładnie ulotki oraz nie przedyskutuje tych leków z farmaceutką. I jak zwykle okazało się że lek do uszu jest absolutnie niedozwolony u tak małego dziecka :) Chciałabym przestrzec wszystkich rodziców. Kontrolujcie to co przepisują wam lekarze, bo w ostatnim czasie ogarnęła mnie załamka!! Totalny brak profesjonalizmu. (Dodatkowo warto napisać, że antybiotyk który dostał Adaś pani doktor zaleciła mu w "końskiej dawce" dokonaliśmy jej weryfikacji wspólnie z pracownikami apteki). Większość leków niestety przepisywana jest bez potrzeby. Często jeden i drugi się wykluczają, mają identyczne działanie lub wręcz działają na zupełnie inne dolegliwości. Ja sama staram się zawsze dać "wykazać się" mojemu organizmowi i w przypadkach choroby połowę recept przepisanych przez lekarza wyrzucam do śmieci, ratując się mlekiem z czosnkiem miodem i masłem oraz ciepłą kołderką. 

 W sobotę na spokojnie wróciliśmy do domu, robiąc przystanek u Babci Ani w Piotrkowie.  Adaś przespał prawie całą drogę w związku z czym dopiero o godzinie 23 uznał że warto iść spać :) Dziś czuje się już dużo lepiej, rozrabia od samego rana i zdecydowanie wrócił mu nawet apetyt. (Na kolacje ogarnął pół dużego naleśnika z jabłkami i jogurtem)